poniedziałek, 25 lutego 2019

SELEKTYWNE OBIETNICE

Trochę zapomniany francuski komediopisarz Jacques Deval mawiał sarkastycznie: "Obiecuj tylko rzeczy niemożliwe-nie będziesz sobie czynił wyrzutów".

Populistyczne, przedwyborcze obietnice złożone właśnie przez PiS będą kosztowały ok. 40 mld zł. rocznie i nie są uwzględnione w budżecie, który musi zostać znowelizowany i tak zapewne się stanie. Dla tej formacji bowiem podwójne tegoroczne wybory to rzeczywiście "stawka większa niż życie". Ale warto pamiętać, iż są to obietnice selektywne i pod wieloma względami stojące w sprzeczności z dotychczasowym stanowiskiem obecnych władz.

Opozycja zgłaszała np. od dawna postulat przyznawania dodatku 500+ na pierwsze dziecko, zwłaszcza dla matek samotnie wychowujących swe pociechy. Słyszała zawsze argument "nie ma na to pieniędzy" jeszcze kilka miesięcy temu! Teraz, jak deus ex machina, muszą się one znaleźć! Dodatkowo zwłaszcza SLD podnosiło argument braku kryterium dochodowego -tę samą kwotę otrzymują przecież osoby niezamożne, co biznesmeni lub politycy.
Potwierdza to tylko gorzką obserwację wybitnego poety rosyjskiego Jewgienija Jewtuszenki, iż "sprawiedliwość jest jak pociąg, który się zawsze spóźnia".

Selektywność tych obietnic uwidacznia się zwłaszcza w tym, że nie dotyczą one kilku grup zawodowych, które od dłuższego czasu zasadnie, ale bezskutecznie, domagają się podwyżek. Mam na myśli: nauczycieli ,pielęgniarki, czy opiekunów osób niepełnosprawnych. W tym ostatnim przypadku bezowocny okazał się nawet dramatyczny protest w Sejmie, a była premier Szydło, stojąca od roku na czele Komitetu Rady Ministrów ds. społecznych, nie raczyła nawet spotkać się z tymi osobami.

Casus nauczycieli jest szczególnie drastyczny. Żałosna, nieprzygotowana i chaotyczna reforma minister edukacji Anny Zalewskiej (słusznie określana mianem "deformy") już wkrótce wyda swe zatrute owoce, gdy dwa roczniki skumulowane przypuszczą szturm na licea. Jak ironicznie napisał Przemysław Franczak na łamach "Polska. The Times"- Pani minister skutki swej decyzji będzie oglądać już "znad talerza muli w Brukseli", a przecież za swoje "historyczne zasługi powinna trafić do siódmego kręgu edukacyjnego piekła i do końca życia pracować w stołówce w zespole szkół powiatowych". W tej sytuacji, zapowiedziane, m.in. przez nauczycielskie związki zawodowe, protesty oraz strajki wydają w pełni zasadne.

Niektóre zapowiedzi wydają się kontrowersyjne. Np. planowane – w celu przyciągnięcia do urn młodych ludzi – zwolnienie osób do 26. roku życia z płacenia PIT-u może wywoływać wątpliwości konstytucyjne. Generalnie zaś dwukrotnie, w maju i jesienią, przekonamy się, czy tego typu decyzjami społeczno-gospodarczymi da się swoiście "kupić" elektorat.
Prof. Tadeusz Iwiński blog, blog Iwińskiego, SLD, Iwiński SLD, Tadeusz Iwiński SLD, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Tadeusz Iwiński blog, blog tadeusz iwiński, lewica, lewicy, prof. Iwiński

środa, 20 lutego 2019

DINOZAURY, WYBORY DO PE I POLSKI HYDRAULIK


Listy kandydatów PiS do Parlamentu Europejskiego pod wieloma względami zasługują na krytykę,ale wymaga ona wyważenia i argumentów merytorycznych. Dlatego słowa lidera "Wiosny" o" leśnych dziadkach na płatnych wczasach" i dinozaurach (ostatnio na przywoływaniu tych ogromnych gadów poważnie potknęła się już b.premier Kopacz) powszechnie uznano za niesmaczne,a nawet za swoistą dyskryminację osób starszych.

A przecież-na szczęście-ludzie dziś żyją długo.W starożytnym Rzymie jeśli ktoś przekroczył 40-tkę uchodził za matuzalema,a obecnie np. w Japonii czy Skandynawii długość życia powyżej 80 lat jest standardem. Celnie zareagował na to Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, przypominając karierę Konrada Adenauera (był kanclerzem Niemiec do 87 roku życia). A te przykłady można mnożyć. Przecież dziś najważniejsi politycy w USA są po 70-ce- choćby Donald Trump, Nancy Pelosi, Bernie Sanders, czy Hillary Clinton.

W kampaniach wyborczych niełatwo o wpadki i nobody is perfect, ale warto też starać się dbać o precyzję. Otóż w tym samym wystąpieniu w Lublinie Robert Biedroń-mający przecież doświadczenie międzynarodowe, m.in. w polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy-opacznie przedstawił mityczną postać "polskiego hydraulika" ("le plombier polonais"). Nie był on bynajmniej propagowany przez nasze władze jako symbol fachowca, który zrobi karierę w Unii Europejskiej, lecz używały go siły eurosceptyczne i przeciwne rozszerzeniu UE jako  rodzaj straszaka przed napływem osób z nowych państw członkowskich, mogących jakoby odebrać pracę miejscowym.

Rząd w Warszawie zareagował na to zręcznie, choć z pewnym opóźnieniem. Przystojny aktor na plakacie z kompletem narzędzi mówił:"Je reste en Pologne (...)" ("zostaję w Polsce, przyjeżdżajcie do nas"). Ponieważ apogeum dyskusji na ten temat zbiegło się z burzliwą debatą nad projektem tzw. Konstytucji dla Europy, której projekt zaproponowano jesienią 2004r., to trudno ocenić, czy miało to jakiś wpływ na przegrane referenda w tej sprawie we Francji i Holandii w 2005r. Po nich wspomniany projekt upadł, a szkoda.

Wspominam o tym jako o ciekawostce, dziś-jak widać- trochę zapomnianej. Ale w dobrej intencji, gdyż trzeba umieć różnić się pięknie, zwłaszcza na lewicy.

sobota, 16 lutego 2019

TRUMP- MUR NA GRANICY Z MEKSYKIEM - SPÓR PRAWNY

W Polsce nieźle pamięta się spór Rejenta i Cześnika  z "Zemsty" Aleksandra Fredry o mur graniczny. W megaskali mamy do czynienia z trochę zbliżonym zjawiskiem obecnie w USA. Prezydent Donald Trump ogłosił 15 lutego stan wyjątkowy w Stanach Zjednoczonych- argumentując tę decyzję niebezpieczną sytuacją nad granicą z Meksykiem (nielegalna migracja, przemyt narkotyków,przestępczość itd.). W istocie rzeczy chodzi o swoiste "obejście" Izby Reprezentantów,w której od pewnego czasu większość mają Demokraci-sprzeciwiający się budowie muru na tej granicy,a w konsekwencji wyasygnowaniu na ten cel 6-8 mld dol. z budżetu (pierwszy wniosek z grudnia/stycznia opiewał na 5,7 mld dol.).

Od szeregu tygodni istniał pat w tej materii,który miał taki skutek,iż doszło do zjawiska określanego jako shutdown,a więc paraliżu części administracji federalnej USA (ok. 800 tys. jej pracowników nie otrzymywało wynagrodzeń).Ów stan utrzymywał się przez 35 dni- najdłużej w historii kraju. Wywołało to negatywne reakcje i tę rundę Trump niewątpliwie przegrał.Nie zgodził się on przy tym na kompromisową propozycję obu izb Kongresu, czyli odblokowania 1,37 mld dol. na zbudowanie 88,5 km "nowych barier fizycznych". Trochę jak  agresywny bokser żądny rewanżu  rozpoczął właśnie na całego drugą rundę walki. Prezydent ma teraz nadzieję nawet na sumę rzędu. 8 mld dol. z budżetu Pentagonu (ten wynosi ok. 700 mld. rocznie) bowiem-jak akcentuje- chodzi w końcu o kwestię bezpieczeństwa państwa.

Granica amerykańsko-meksykańska liczy nieco ponad 3300 km i w dużym stopniu przebiega wzdłuż rzeki Rio Grande.Paradoks polega m.in. na tym,iż na ok. 1/3 jej długości mur (w różnej postaci) już istnieje i nie stanowi dostatecznej ochrony.Nota bene-wbrew temu co twierdził Trump,ogłaszając na trawniku Białego Domu swą decyzję- mówiąc o "inwazji" nielegalnych migrantów, długofalowo mury się NIE sprawdzają.Wystarczy przypomnieć Mur Berliński, mur dzielący dwie części Nikozji na Cyprze, czy ten (w kilku postaciach) między Marokiem a Algierią. De facto nawet Mur Chiński okazał się bezużyteczny.Ponadto, gdyby szczelnie "zapieczętować" granicę USA-Meksyk to ucierpiałaby gospodarka takich stanów, jak np. Kalifornia czy Nowy Meksyk.I wreszcie,last not least,liczba tych nielegalnych migrantów w ostatnich latach ZMNIEJSZA SIĘ

Dwukrotnie przekraczałem granicę między tymi dwoma państwami.Pierwszy raz,wiele lat temu,gdy rozpoczynałem swą długą podróż z plecakiem po Ameryce Łacińskiej za zaoszczędzone środki ze stypendium na Harvardzie, z Laredo w Teksasie musiałem dotrzeć do meksykańskiego Nuevo Laredo,Akurat trwał strajk kierowców autobusów, więc PIESZO szedłem jednym z dwóch mostów przez Rio Grande-jako jedyna osoba. Równoległym mostem do USA zdążało sporo osób,a niektórzy z nich widząc białego idącego do Meksyku pukali się w czoło.

Drugim razem, z ramienia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, kierowałem w stolicy  meksykańskiego stanu Sonora (graniczy z Arizoną) Hermosillo  seminarium nt. sytuacji przygranicznej.Mówiąc najkrócej przypominała ona trochę XIX-wieczny Dziki Zachód.

Decyzja Trumpa jest ruchem va banque. Mówiąc łagodnie to amerykańska wersja falandyzacji prawa,stąd.nie tylko opozycja Demokratyczna alarmuje o nadużyciu władzy prezydenckiej. Również liczni Republikanie.Senator Marco Rubio z Florydy napisał wprost:"żaden kryzys NIE MOŻE usprawiedliwiać naruszania Konstytucji".Cała ta sytuacja musi znaleźć rozwiązanie prawne.Trump liczy zapewne na korzystne dla niego stanowisko Sądu Najwyższego, którego segment konserwatywny wzmocnił swoimi nominacjami.Ale przecież pojedynczy sędzia w Stanach Zjednoczonych może zablokować podjętą decyzję.

Moim zdaniem takie a nie inne rozstrzygnięcie owego sporu może okazać się kluczowe przed kampanią prezydencką w USA w roku 2020!

niedziela, 3 lutego 2019

GROŹBA NOWEGO WYŚCIGU ZBROJEŃ I WYSKOK CZAPUTOWICZA


Świat wydaje na zbrojenia (oficjalnie-na "cele obronne") prawie 2 bln dol. rocznie To ogromna suma, która w dużej mierze jest marnowana ,a mogłaby być przeznaczana na rozwiązanie głównych problemów globalnych (głód i niedożywienie, brak stałego dostępu do zdrowej wody pitnej, wyzwania klimatyczne oraz migracyjno-uchodźcze itd.). Największy udział mają w tym niezmiennie Stany Zjednoczone-ponad 700 mld dol. w obecnym budżecie, co oznacza więcej niż pozostałe państwa z pierwszej dziesiątki razem wzięte-Chiny, Rosja, Arabia Saudyjska, Francja, Indie, Wielka Brytania, Japonia, Niemcy i Korea Płd. Równocześnie słynny, symboliczny "Zegar Zagłady" pokazujący zwłaszcza stopień zagrożenia nuklearnego, wymyślony w 1947r. przez naukowców z Uniwersytetu Chicagowskiego, wskazuje obecnie dwie minuty do północy, która oznacza zagładę ludzkości. Tak blisko wskazówki zegara były dotąd jedynie w 1953r.

Obecnie tylko 9 państw dysponuje bronią atomową-USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania, Indie, Pakistan, Izrael i-od pewnego czasu-Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna. Jednakże tylko dwa pierwsze mocarstwa mają możliwość tzw. drugiego uderzenia nuklearnego. Dlatego też rzeczą kluczową dla wyeliminowania tych największych zagrożeń są porozumienia o ograniczeniu, kontroli i redukcji zbrojeń strategicznych między Moskwą a Waszyngtonem..Było ich do tej pory sporo, m.in. SALT I (1972r.), SALT II (1979r.),START I (1991r.) i START II (1993r.). Nie bez znaczenia był  również układ INF z 1987r.,podpisany w Waszyngtonie przez Reagana i Gorbaczowa dotyczący produkcji, przechowywania oraz likwidacji pocisków rakietowych   pośredniego i  średniego zasięgu, tzn. od 500 do 5500 km.

Przez szereg lat nie było zastrzeżeń odnośnie do wykonywania jego zapisów, ale administracja Trumpa zarzuciła władzom na Kremlu, iż Rosja weszła w posiadanie nowych pocisków manewrujących SSC-8, co narusza porozumienie INF. Mimo rozmów dwustronnych na szczeblu wiceministrów spraw zagranicznych, prowadzonych m.in.-co ciekawe- w Pekinie, nie udało się wyjaśnić tej kwestii, a w rezultacie 2 lutego USA i Rosja zawiesiły na 6 miesięcy jego stosowanie. Grozi to niewątpliwie m.in. nowym wyścigiem zbrojeń w i tak napiętej sytuacji międzynarodowej.

W tej materii pojawił się niestety przykry wątek polski. Otóż szef naszego MSZ-u Jacek Czaputowicz, który w ciągu roku swego urzędowania, miał szereg wypowiedzi kontrowersyjnych, a czasem wprost nieodpowiedzialnych (np. nazwanie Francji "krajem upadłym", czy uznanie Tuska za reprezentanta niemieckich interesów w Radzie Europejskiej), posunął się o krok dalej. W  wywiadzie dla "Der Spiegel" opowiedział się za rozmieszczeniem broni nuklearnej na terytorium naszego kraju. To co najmniej WYSKOK dyplomatyczny-szkodliwy i bez wyobraźni. Tak postępują POLITYCZNI HUNWEJBINI, bez konsultacji wewnętrznych oraz międzynarodowych..To by przecież musiało oznaczać duży wzrost zagrożenia dla Polski, biorąc m.in. pod uwagę spodziewaną reakcję Moskwy.

Na szczęście sekretarz generalny NATO Stoltenberg zaprzeczył, iż istnieją plany rozmieszczenia nowych głowic nuklearnych w Europie. Co więcej- sekretarz stanu USA Mike Pompeo zadeklarował, iż Stany Zjednoczone są gotowe do negocjacji z Rosją w sprawie kontroli zbrojeń. Istnieją zatem realne szanse na to, że Układ INF będzie- po pewnych modyfikacjach- dalej obowiązywał!