niedziela, 13 stycznia 2019

POLSKA - IRAN - USA - BLISKI WSCHÓD

Dość niespodziewana zapowiedź sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo, iż w połowie lutego br. odbędzie się w Warszawie na szczeblu ministerialnym międzynarodowa konferencja nt. sytuacji na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem polityki Iranu, wywołała żywą reakcję w Polsce i za granicą. Gdybym miał najkrócej na to zareagować, to przywołałbym słowa znanej piosenki Wojciecha Młynarskiego „Nie ma jasności w sprawie Marioli". Także odwołałbym się do słów wybitnego amerykańskiego pisarza H. Jackson Browna, autora słynnego „Małego poradnika życia", iż: „Wielka miłość i wielki sukces wymagają podjęcia wielkiego ryzyka" - z pytaniem do nas wszystkich, czy to jest właśnie ten przypadek?"

Najkrócej rzec można, iż sama taka konferencja i okoliczności jej zwołania są wielce kontrowersyjne. 80-milionowy Iran - druga gospodarka na Bliskim Wschodzie (po Arabii Saudyjskiej), zajmujący przy tym drugie miejsce w świecie pod względem zasobów ropy naftowej oraz czwarte jeśli chodzi o złoża gazu - miał z Waszyngtonem świetne kontakty za czasów szacha Rezy Pahlavi'ego, ale sytuacja zmieniła się gwałtownie po tzw. Rewolucji Islamskiej Chomeiniego w 1979 r. Wpłynęło na to m.in. przetrzymywanie przez władze w Teheranie przez 444 dni amerykańskich zakładników (nie tylko dyplomatów), po wtargnięciu demonstrantów do ambasady amerykańskiej (odrębnym wątkiem była nieudana próba ich odbicia za prezydenta Cartera).

Najkrócej te relacje ujmuje formuła irańska-dla nas Stany Zjednoczone to "duży szatan", zaś Izrael "mały szatan".

Sytuacje wokół programu atomowego Iranu rzetelnie regulowało porozumienie z 2015 r. zawarte przez pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (w tym także USA) i Niemcy, w obecności Wysokiego Przedstawiciela ds. Polityki Zagranicznej  i Bezpieczeństwa UE Francesci Mogherini. Regulowało ono poddanie wspomnianego programu międzynarodowej regulacji na 15-25 lat w zamian za zniesienie sankcji ONZ i Unii oraz zawieszenie sankcji Stanów Zjednoczonych. I ono DZIAŁAŁO aż do czasów Trumpa. Ten prezydent wycofał USA z porozumienia i nałożył dwa pakiety sankcji na Teheran, który jest oskarżany (m.in. przez Izrael) za destabilizację sytuacji w regionie, zwłaszcza w Iraku, Syrii, Libanie i Jemenie. Ponadto Teheran I Rijad są (m.in. na tle religijnym) w stałym konflikcie.

Polska utrzymuje z Iranem stosunki dyplomatyczne prawie od tak dawna, jak z Turcją, bo od 1474 r. Historyczną pomoc okazał ten kraj armii Władysława Andersa, przyjmując w 1942 r. ok. 120 tys. żołnierzy i cywilów ewakuujących się z terenu ZSRR. Cały Iran usiany jest polskimi mogiłami. Dobrze pamiętam oficjalną wizytę polskiej delegacji w Teheranie w 60-lecie wyprowadzenia wojsk Andersa (głównie kombatanci, ale i oficjele), którą miałem honor kierować. Ambasadorem Polski był wtedy jeszcze odwołany już przez premiera Cimoszewicza Witold Waszczykowski. Również o tym powinien pomyśleć rząd PiS, w kontekście swej  kuriozalnej i niehumanitarnej polityki wobec uchodźców i imigrantów.

W sumie cała sytuacja jest jakościowo odmienna od tej, która istniała w latach 1958-1970, gdy w Pałacyku Myślewickim w warszawskich Łazienkach historyczne, tajne rozmowy prowadzili ambasadorowie USA i Chin.


Prof. Tadeusz Iwiński blog, blog Iwińskiego, SLD, Iwiński SLD, Tadeusz Iwiński SLD, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Tadeusz Iwiński blog, blog tadeusz iwiński, lewica, lewicy, prof. Iwiński  

czwartek, 10 stycznia 2019

KTÓRY KOSMODROM?


Mój wywiad, jaki w środę (09.01) ukazał się na łamach "Gazety Olsztyńskiej" pt.: "Nauka jest jak korytarz, który się rozszerza", został także zamieszczony na Facebook'u. Ponieważ zilustrowano go moim zdjęciem na tle rakiet kosmicznych, dostałem sporo pytań-gdzie zostało ono zrobione- na Cape Canaveral, w kazachskim Bajkonurze, czy też może gdzie indziej?
 
Odpowiedź dla wielu z Państwa będzie chyba zaskakująca. To miało miejsce na kosmodromie obok miasteczka Kourou w GUJANIE  FRANCUSKIEJ (w północno-wschodniej części Ameryki Południowej), gdzie przed 4 laty (na zaproszenie Europejskiej Agencji Kosmicznej, ESA- jako wiceszef  naszego parlamentarnego Zespołu ds. Przestrzeni Kosmicznej) obserwowałem wystrzelenie jednej z rakiet. Ten obiekt zaczął powstawać już w końcu lat 40. Jego ogromnym atutem jest położenie geograficzne - blisko równika i nad wodą (Atlantyk). Wielce to ułatwia wprowadzenie rakiet na właściwą trajektorię.

Kosmodromem zarządza ESA, utworzona w 1975r., do której od kilku lat należy także Polska. Prawnie wszystko jest OK, gdyż Gujana Francuska (wielkości jednej czwartej naszego kraju, z populacją niecałe 250 tys. osób) to największy departament zamorski Francji (pozostałe to: Gwadelupa, Martynika i Reunion), a więc CZĘŚĆ UNII EUROPEJSKIEJ. Rakiety Ariane są wprowadzane na orbitę przez rakiety rosyjskie Sojuz.

Większość tego terytorium jest mało dostępna, pokryta dżunglą. Nazywana jest ona "zielonym piekłem" od tytułu głośnej, niewielkiej książki francuskiego podróżnika i dziennikarza Raymonda Maufrais, który zaginął w 1947r. podczas samotnej próby przedarcia się przez tę dżunglę, w drodze do brazylijskiego Belem. Odnaleziono jedynie jego dziennik.

Polakom może ta Gujana kojarzyć się chyba tylko poprzez nazwę małej, ale malowniczej stolicy tego terytorium-Cayenne. Z jednej strony jako rodzaj pieprzu, a z drugiej - odmiany Porsche. Nota bene dwie inne Gujany-była brytyjska i była holenderska (jako Surinam) uzyskały już dawno niepodległość.

Prof. Tadeusz Iwiński blog, blog Iwińskiego, SLD, Iwiński SLD, Tadeusz Iwiński SLD, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Tadeusz Iwiński blog, blog tadeusz iwiński, lewica, lewicy, prof. Iwiński 

sobota, 5 stycznia 2019

MONTAIGNE I CZAPUTOWICZ

Za kilka dni upłynie rok od momentu, gdy – po odejściu Witolda Waszczykowskiego – dość niespodziewanie – ministrem spraw zagranicznych został Jacek Czaputowicz. Profesor politologii, zajmujący się głównie problematyką bezpieczeństwa – wyważony w swych ocenach. Był też przez kilka lat urzędnikiem państwowym – w MSZ (m.in. szefem Akademii Dyplomatycznej). Kierował ponadto Krajową Szkołą Administracji Publicznej. Działał w opozycji, był również internowany.
Jego nominację na szefa polskiej dyplomacji Jarosław Kaczyński ocenił jako "eksperyment" i od tego momentu głównym celem działań Czaputowicza stało się chyba udowodnienie prezesowi PiS, iż ów eksperyment się udał. Radykalizował się bardzo szybko, co widać było m.in. po decyzjach personalnych (vide szereg dziwacznych nominacji ambasadorskich), czy swoistej finalizacji "dekomunizacji" w resorcie.

Nota bene daje się wyraźnie zauważyć dziwną prawidłowość w ciągu 3 ostatnich lat, że poszerza się grono osób dobrze wykształconych, czasem ludzi nauki, którzy w ekipie PiS jakby zatracili poprzednią umiejętność analizowania rzeczywistości w sposób wszechstronny – na rzecz podejścia jednowymiarowego, a czasem zwyczajnie czarno-białego. Wystarczy wymienić wicepremiera, prof. Piotra Glińskiego – znanego niegdyś socjologa (od poglądów którego niedawno odcięli się koledzy z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN), czy szefa gabinetu Prezydenta dr. hab, Krzysztofa Szczerskiego (dawny UJ).

Co ma z tym wspólnego Michel de Montaigne – wybitny filozof francuski z XVI stulecia, racjonalista i sceptyk, autor słynnych "Prób"? Był on też znany z licznych niebanalnych bon motów i aforyzmów. Mój ulubiony to ten, iż: "Każdy z nas mówi czasem głupstwa, ale nieznośne są jedynie te wygłaszane uroczyście". Otóż min. Czaputowicz, po sromotnej porażce usiłowań zablokowania kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej (słynne głosowanie 27:1), udzielił wywiadu tygodnikowi "Do Rzeczy" ,w którym twierdził, iż były premier został wybrany niezgodnie z prawem

Teraz szef MSZ poszedł znacznie dalej – w najnowszym wywiadzie dla dziennika "Polska" doszedł do wprost rewolucyjnego wniosku, że "nie kwestionujemy legitymacji Donalda Tuska, nie uznajemy go jednak za przedstawiciela Polski". Na koniec przeszedł już sam siebie: "był on reprezentantem Niemiec, choć może nieformalnym". Pomijam już fakt, że profesor politologii powinien wiedzieć, że przewodniczący Rady Europejskiej nie jest przedstawicielem żadnego państwa, zaś Polskę w tym organie reprezentuje aktualny premier, czyli obecnie Mateusz Morawiecki.

Kolejne wydania prac Montaigne'a powinny tę absurdalną wypowiedź Czaputowicza podawać w przypisie jako świetną ilustrację niektórych jego tez.

Prof. Tadeusz Iwiński blog, blog Iwińskiego, SLD, Iwiński SLD, Tadeusz Iwiński SLD, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Tadeusz Iwiński blog, blog tadeusz iwiński, lewica, lewicy, prof. Iwiński

czwartek, 3 stycznia 2019

"GOSPODARZ" POLSKI SPOTKA SIĘ Z ENFANT TERRIBLE WŁOSKIEJ POLITYKI

Nie tak dawno temu premier Morawiecki na jednym ze spotkań z mieszkańcami, wychwalając dokonania PiS w ciągu 3 lat rządów (zwłaszcza obniżenie wieku emerytalnego i program 500+) mówił m.in. tak: widzicie Państwo ile można osiągnąć "gdy kraj ma dobrego gospodarza".

Ta fraza pozostała niezauważona, a przecież PMM – jako wciąż młody polityk – może nie pamiętać, iż tego określenia ostatni bodaj raz używano w odniesieniu do Edwarda Gierka na początku lat 70. Ówczesny I sekretarz KC PZPR, który (za zachodnie kredyty) modernizował Polskę i otwierał ją szerzej na świat, był bardzo popularny przez pierwsze lata swoich rządów. Później sformułowanie to zniknęło z naszego słownika politycznego, gdyż w jakimś sensie przywodziło na myśl mini-kult jednostki, a nie byliśmy przecież ani nie jesteśmy Rumunią czy Bułgarią.

O kim myślał obecny premier – jako że tego oficjalnie nie wyjawił? Jako osoba skromna – z pewnością nie o sobie, ponieważ, poza wszystkim, zna swe miejsce w szyku Zjednoczonej Prawicy. Nie przeszłoby to mu nawet przez usta. W nietypowym obecnym systemie politycznym naszego państwa (tylko nieco podobnym do aktualnego rumuńskiego) prawdziwym Gospodarzem i Decydentem jest oczywiście prezes PiS Jarosław Kaczyński, nie pełniący żadnych znaczących funkcji (sprawuje jedynie mandat poselski). Ta sytuacja częściowo przypomina w pewnym okresie rolę Józefa Piłsudskiego.

PJK nie pasjonuje się polityką zagraniczną, rzadko wyjeżdża z Polski, choć niekiedy spotyka się nad Wisłą ze znaczącymi politykami odwiedzającymi nasz kraj. Dlatego też szczególne zainteresowanie budzi, zapowiedziana ze sporym wyprzedzeniem, rozmowa w Warszawie z liderem włoskiej Ligi (dawnej Ligi Północnej), obecnym szefem MSW i wicepremierem Matteo Salvinim (45 l.). To dziś najbardziej wyrazisty polityk Italii i symbol koalicyjnego dwupartyjnego rządu – z populistycznym Ruchem Pięciu Gwiazd. Trochę przypomina Berlusconiego, choć nie ze względu na bunga-bunga (nota bene to pojęcie pochodzi z języka malajskiego i oznacza po prostu "kwiaty").

Salvini nie skończył studiów, ale ma już spory dorobek parlamentarny (także w Parlamencie Europejskim). Jest dobrym mówcą, zaś znaczną popularność zawdzięcza radykalnym poglądom. Chodzi zwłaszcza o jednoznaczne podejście antyimigranckie. W ostatnich latach do Włoch przybywało średnio rocznie ponad 100 tys. migrantów, głównie z Afryki Północnej i z regionu Sahelu, ale nie odnotowano tam żadnego zamachu terrorystycznego.

Mimo to Salvini zakazał przyjmowania w portach włoskich jakichkolwiek jednostek pływających mających na pokładzie migrantów czy uchodźców. Tak stało się wcześniej z "Aquariusem" i obecnie dzieje się z małym statkiem "Sea Watch". To wprost nieludzkie podejście zważywszy, iż według najnowszych danych UNHCR (Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców) w roku 2018 w Morzu Śródziemnym utonęło prawie 2300 takich osób. O naruszaniu Konwencji Genewskiej z 1951r. ws. uchodźców już nie wspominam. Ją narusza również rząd PiS i nie zmienia tego faktu mydlenie oczu, jakim jest (skądinąd  także potrzebna), niewielka w sumie, pomoc dla uchodźców, zwłaszcza z Syrii, przebywających w Turcji, Jordanii, czy Libanie.

Obu Panów będzie więc sporo łączyć. Dodajmy do tego – eurosceptycyzm, luźne podejście do traktatów unijnych, wyraźny nacjonalizm oraz zamiar przemeblowania sceny politycznej naszego kontynentu. Trudno dziś ocenić, czy może jest to próba wypromowania ruchu alternatywnego wobec tradycyjnych ugrupowań – socjaldemokracji, chadecji, liberałów, itd.? I jakie są na to szanse?

Warto w tych okolicznościach przytoczyć stare rosyjskie przysłowie: "Rybak rybaka widzi z daleka". Tym bardziej, że sam Salvini i jego formacja są prorosyjscy.

Prof. Tadeusz Iwiński blog, blog Iwińskiego, SLD, Iwiński SLD, Tadeusz Iwiński SLD, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Tadeusz Iwiński blog, blog tadeusz iwiński, lewica, lewicy, prof. Iwiński