poniedziałek, 28 października 2019

CZY ZABICIE PRZYWÓDCY ISIS POMOŻE TRUMPOWI W KAMPANII WYBORCZEJ?

W trakcie długiej konferencji prasowej w Białym Domu prezydent Stanów Zjednoczonych obszernie poinformował o udanej akcji amerykańskich sił specjalnych przeprowadzonej w nocy z soboty na niedzielę w prowincji Idlib, w północno-zachodniej Syrii (niedaleko granicy z Turcją). W operacji z udziałem 8 śmigłowców śmierć poniósł Abu Bakr al-Baghdadi, przywódca ISIS (tzw. Państwa Islamskiego) - głównej  od lat  bliskowschodniej organizacji terrorystycznej, po wyraźnym osłabieniu Al-Kaidy. Trump dziękował za współpracę m.in. Rosji, Turcji, Syrii i Irakowi.

Al-Baghdadi (48 l.) wysadził się (wraz z trójką dzieci) za pomocą pasa szahidzkiego w jednym z podziemnych tuneli. W pewnym stopniu sytuacja była analogiczna do likwidacji lidera Al-Kaidy Usamy bin Ladina (54 l.) w 2011 r. w pakistańskim Abbotabadzie, nad granicą z Afganistanem. Nota bene jego syn Usama bin Ladin został zlikwidowany przez Amerykanów we wrześniu br.

Al-Baghdadi (irakijczyk) w lipcu 2014r. w meczecie Al-Nur w Mosulu proklamował się kalifem całej społeczności islamskiej, co naturalnie  nie zostało uznane np. przez autorytety religijne. Zbudował rodzaj para-państwa, które  ściągało podatki, stosowało okrutne prawo i przyciągnęło na swoje terytoria tysiące bojowników m.in. z Rosji i Europy Zachodniej.

Na tytułowe pytanie trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Trump oczywiście będzie to prezentował jako sukces, ale nie wydaje się, aby był to czynnik decydujący. Tym bardziej, iż do wyborów w USA jest jeszcze rok.

niedziela, 20 października 2019

CZY KOBIETA BĘDZIE PREZYDENTEM POLSKI?

W ostatnich latach ogromnie rośnie znaczenie płci pięknej w polityce niemal na całym świecie. Może z wyjątkiem Chin, ale już nie np. Indii (por. choćby historyczną rolę Indiry Gandhi), Korei Płd., czy Pakistanu. Szkoda, ze prezydentem USA nie została wybrana Hillary Clinton, choć 3 lata temu w wyborach oddano na nią 3 mln więcej głosów niż na Donalda Trumpa. Kto wie zresztą czy swoiście nie pomści jej w przyszłym roku sen. Elisabeth Warren z Massachusetts, która ostatnio wysunęła się w sondażach na czoło grona kandydatów z ramienia Partii Demokratycznej.

Wracając na nasze podwórko to tytułowe pytanie wydaje się bardzo aktualne, gdyż w końcu kwietnia lub w maju 2020r. czekają Polaków właśnie wybory głowy państwa. Wydaje się wielce prawdopodobne, iż duże w nich szanse może mieć Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka od 2005r.,była wicemarszałek oraz (przez 5 miesięcy) Marszałek Sejmu. W ostatnich wyborach parlamentarnych z ramienia Koalicji Obywatelskiej występowała też jako kandydatka na premiera i uzyskała w Warszawie najlepszy wynik w skali całej Polski (416 tys. głosów), bijąc m.in. na głowę Jarosława Kaczyńskiego. Prowadziła kampanię w duchu pojednania i nader kulturalnie, co w sumie sprawia, iż ma dość mały (zwłaszcza w porównaniu z innymi potencjalnymi kandydatami, np. Donaldem Tuskiem) elektorat negatywny.

Przykład Słowacji

Nie jest może on najlepszy, bo to niewielkie państwo (nieco ponad 5 mln ludności), a przy tym u naszego południowego sąsiada miały miejscy wyjątkowe wydarzenia, które doprowadziły do niespodziewanego wyboru młodej (46l.) oraz mało znanej polityk Zuzany Czaputowej, która w br. w II turze pokonała Marosa Sefkovica – byłego dyplomatę, a także słowackiego komisarza i  następnie wiceszefa Komisji Europejskiej.
Zuzana Čaputová
Punktem zapalnym stało się brutalne zabójstwo młodego dziennikarza śledczego Jana Kuciaka (i jego partnerki), który m.in. ujawniał powiązania polityków z biznesmenami, a nawet osobami ze świata przestępczego. W rezultacie masowych protestów podali się do dymisji socjalistyczny premier Robert Fico (pełnił tę funkcję w sumie przez 10 lat), a także kilku innych czołowych polityków. Co więcej – dotychczasowy prezydent Andrej Kiska nie ubiegał się o reelekcję i poparł w trakcie kampanii panią Czaputową, która m.in. silnie akcentowała wagę wyzwań ekologicznych nabierających – analogicznie jak w Polsce – coraz większego znaczenia.

Warto zawsze przywoływać plastyczne powiedzenie niemieckie: "Alle Gleichnisse hinken" ("wszelkie analogie zawodzą") – tym bardziej, iż nad Wisłą nie wystąpiły tak dramatyczne wydarzenia, jak nad słowacką częścią Dunaju. Ale pewne "bliźniacze" tendencje warte są uwzględniania.

poniedziałek, 14 października 2019

PRAWIE STATUS QUO W WARSZAWIE, NOWA JAKOŚĆ W BUDAPESZCIE

Według exit polls Prawo i Sprawiedliwość zachowa (niestety) bezwzględną większość w Sejmie (239 mandatów). Więcej będziemy wiedzieli dopiero w poniedziałek około południa. To sytuacja prawie analogiczna do tej, która istniała przez ostatnie 4 lata (240 mandatów). A propos-jedyny przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej tradycyjnie głosuje za formacją sprawującą władzę.

Ale jak wiadomo "prawie" robi często znaczną różnicę. W tym przypadku jest nią przede wszystkim powrót lewicy (SLD+Wiosna+Razem) do parlamentu (wg sondaży 11,9% głosów i 43 mandaty w Sejmie). W mniejszym stopniu dotyczy to przekroczenia progu wyborczego przez prawicową Konfederację (wstępnie-6,4% głosów i 13 mandatów) na czele z "niezniszczalnym" Januszem Korwinem-Mikke, którego dobrze pamiętam jeszcze z czasów studenckich jako ciekawego analityka brydżowego (też barwnie i oryginalnie opisującego zmagania na tym polu).

Nową jakością polityczną tego dnia są natomiast rezultaty wyborów samorządowych na Węgrzech.Sensacją bowiem stał się wynik batalii o kluczowe stanowisko mera Budapesztu. Kandydat zjednoczonej opozycji Gergely Kapacsony (44l.) pokonał przedstawiciela rządzącego dotąd niepodzielnie Fideszu - partii najbliższej programowo PiS oraz sercu Jarosława Kaczyńskiego. Nawiązując do dzisiejszych powyborczych słów Grzegorza Schetyny, iż "w Warszawie nie będzie Budapesztu" można mieć  nadzieję, że za jakiś czas u naszych "bratanków" dojdzie do jakościowej zmiany politycznej, choć Orban dysponuje większością konstytucyjną w parlamencie.

piątek, 11 października 2019

PREZES PiS PRZESZEDŁ SAM SIEBIE

Na stadionie w 60-tysięcznej Stalowej Woli - największym polskim mieście, gdzie rządzi Prawo i Sprawiedliwość - w piątek, na krótko przed północą, zakończyła się kampania wyborcza rządzącej formacji. Była premier Beata Szydło mówiła "na okrągło" to co zawsze i tym razem nawet dość spokojnie. Natomiast prezes PiS Jarosław Kaczyński w dłuższym, emocjonalnym wystąpieniu przeszedł sam siebie. Przedstawił czarną wizję przyszłości Polski w razie wygranej opozycji.
I tak na przykład:
- powstanie "dziwna koalicja chaosu" od lewicy po Konfederację i PSL, która m.in. odbierze wszelkie świadczenia socjalne i przywróci podwyższony wiek emerytalny,
- kraj będzie źle rządzony, bo opozycja niczego nie potrafi,
- nastąpi regres w pełnej obecnie sukcesów polityce zagranicznej, która w poprzednich latach była "podporządkowana ambicjom jednego człowieka" (Donalda Tuska),
- dojdzie do przyzwolenia na obrażanie Polski i Polaków oraz jednoznacznego wypaczania najnowszej historii naszego państwa,
- nasilą się tendencje do podważania podstawowych wartości chrześcijańskich, a także  do zacierania różnic między płciami.

I takie rzeczy wypowiada doktor praw Uniwersytetu Warszawskiego, osoba wykształcona i oczytana?! Czy to świadoma gra na absolutnym finiszu kampanii wyborczej, czy realna, głęboko skrywana obawa przed porażką? A może jedno i drugie... Nie narzekajmy jednak. Przecież można było pójść dalej i stwierdzić, że  kury przestaną znosić jajka, a krowy dawać mleko. Pozostaje jeszcze w sumie spora rezerwa argumentów m.in. na najbliższe wybory prezydenckie!

wtorek, 8 października 2019

TRZY GŁUPSTWA PRZEDSTAWICIELI PiS

Jeden z moich ulubionych pisarzy i filozofów francuskich Michel de Montaigne, autor m.in. słynnych "Prób", już w XVI stuleciu trafnie zauważył, że "każdy z nas mówi czasem głupstwa, ale nieznośne są tylko głupstwa wypowiadane uroczyście". To spostrzeżenie sprawdza się zwłaszcza w trakcie  dyskusji oraz kampanii wyborczych.

Nie inaczej jest teraz w Polsce-na kilka dni przed wyborami do Sejmu i Senatu. Poniżej trzy świeże przykłady tego zjawiska i to w wykonaniu polityków ze stopniami, a nawet tytułami naukowymi:
1) Ojciec obecnego prezydenta kraju prof. Jan Duda, który ubiega się o mandat senatora z Krakowa, w ostatniej  debacie przedwyborczej stwierdził, iż metoda in vitro to "eksperyment naukowy". To zupełne curiosum, gdyż metoda powszechnie uznana w świecie, stanowiąca często ostatnią szansę dla par nie mogących klasyczną drogą doczekać się potomstwa, jest tak określana.

2) Dr Konstanty Radziwiłł, były minister zdrowia, pragnący ponownie zdobyć mandat senatora z Warszawy, w dyskusji o sytuacji (w wielu przypadkach dramatycznej) naszej służby zdrowia ocenia ją jako niezłą, zaś polską medycynę nazywa "wiodącą w świecie". To naturalnie nie oznacza, iż w niektórych dziedzinach medycyny nie mamy specjalistów wybitnych.

3) Prof. Jan Szyszko, były dwukrotny minister środowiska, najbardziej znany ze szkodliwych działań w odniesieniu do Puszczy Białowieskiej, ustosunkowując się do kwestii braku wystarczającej liczby żłobków i przedszkoli, która w wielkim stopniu negatywnie wpływa na sytuację demograficzną Polski, miał czelność powiedzieć, że "żłobki i przedszkola to spuścizna po komunizmie i Platformie Obywatelskiej". W tym przypadku to już tylko ręce opadają...

Jest mocnym kandydatem do tytułu autora GŁUPSTWA ROKU !

środa, 2 października 2019

20 LAT UNIWERSYTETU W OLSZTYNIE


W dniu wejścia w życie tzw. Konstytucji dla Nauki (dla szeregu osób ze środowiska naukowego- dość kontrowersyjnej) odbyła się w Olsztynie inauguracja nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Po raz  21, jako że uczelnia w nowym kształcie funkcjonuje od dwóch dekad. Byłem wśród zaproszonych gości, jako jedna z osób, który przyczyniły się do powstania uczelni.

Uniwersytet w Olsztynie, mający też najpiękniejszy kampus w Polsce, rozwija się bardzo dynamicznie. Są na nim reprezentowane wszystkie 24 dyscypliny naukowe uprawiane w naszym kraju. W trakcie uroczystości m.in. uhonorowano wyjątkowo dużą liczbę osób, które w ostatnim czasie uzyskały stopnie naukowe doktorów habilitowanych i doktorów.

prof. Tadeusz Iwiński