sobota, 5 stycznia 2019

MONTAIGNE I CZAPUTOWICZ

Za kilka dni upłynie rok od momentu, gdy – po odejściu Witolda Waszczykowskiego – dość niespodziewanie – ministrem spraw zagranicznych został Jacek Czaputowicz. Profesor politologii, zajmujący się głównie problematyką bezpieczeństwa – wyważony w swych ocenach. Był też przez kilka lat urzędnikiem państwowym – w MSZ (m.in. szefem Akademii Dyplomatycznej). Kierował ponadto Krajową Szkołą Administracji Publicznej. Działał w opozycji, był również internowany.
Jego nominację na szefa polskiej dyplomacji Jarosław Kaczyński ocenił jako "eksperyment" i od tego momentu głównym celem działań Czaputowicza stało się chyba udowodnienie prezesowi PiS, iż ów eksperyment się udał. Radykalizował się bardzo szybko, co widać było m.in. po decyzjach personalnych (vide szereg dziwacznych nominacji ambasadorskich), czy swoistej finalizacji "dekomunizacji" w resorcie.

Nota bene daje się wyraźnie zauważyć dziwną prawidłowość w ciągu 3 ostatnich lat, że poszerza się grono osób dobrze wykształconych, czasem ludzi nauki, którzy w ekipie PiS jakby zatracili poprzednią umiejętność analizowania rzeczywistości w sposób wszechstronny – na rzecz podejścia jednowymiarowego, a czasem zwyczajnie czarno-białego. Wystarczy wymienić wicepremiera, prof. Piotra Glińskiego – znanego niegdyś socjologa (od poglądów którego niedawno odcięli się koledzy z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN), czy szefa gabinetu Prezydenta dr. hab, Krzysztofa Szczerskiego (dawny UJ).

Co ma z tym wspólnego Michel de Montaigne – wybitny filozof francuski z XVI stulecia, racjonalista i sceptyk, autor słynnych "Prób"? Był on też znany z licznych niebanalnych bon motów i aforyzmów. Mój ulubiony to ten, iż: "Każdy z nas mówi czasem głupstwa, ale nieznośne są jedynie te wygłaszane uroczyście". Otóż min. Czaputowicz, po sromotnej porażce usiłowań zablokowania kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej (słynne głosowanie 27:1), udzielił wywiadu tygodnikowi "Do Rzeczy" ,w którym twierdził, iż były premier został wybrany niezgodnie z prawem

Teraz szef MSZ poszedł znacznie dalej – w najnowszym wywiadzie dla dziennika "Polska" doszedł do wprost rewolucyjnego wniosku, że "nie kwestionujemy legitymacji Donalda Tuska, nie uznajemy go jednak za przedstawiciela Polski". Na koniec przeszedł już sam siebie: "był on reprezentantem Niemiec, choć może nieformalnym". Pomijam już fakt, że profesor politologii powinien wiedzieć, że przewodniczący Rady Europejskiej nie jest przedstawicielem żadnego państwa, zaś Polskę w tym organie reprezentuje aktualny premier, czyli obecnie Mateusz Morawiecki.

Kolejne wydania prac Montaigne'a powinny tę absurdalną wypowiedź Czaputowicza podawać w przypisie jako świetną ilustrację niektórych jego tez.

Prof. Tadeusz Iwiński blog, blog Iwińskiego, SLD, Iwiński SLD, Tadeusz Iwiński SLD, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Tadeusz Iwiński blog, blog tadeusz iwiński, lewica, lewicy, prof. Iwiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz