Od 15 lat pierwszy dzień maja kojarzy się nad Wisłą zarówno
z tradycyjnym świętem ludzi pracy,obchodzonym dla upamiętnienia protestów
robotników amerykańskich w Chicago w 1886r., jak i rocznicą wstąpienia Polski
do Unii Europejskiej.
Nastąpił wówczas finał procesu rozpoczętego 25 maja 1990r,
złożeniem przez nasz rząd wniosku ws.podjęcia negocjacji umowy o stowarzyszeniu
ze Wspólnotami Europejskimi..Kolejne etapy tego procesu są na ogół nieźle
znane.Najważniejsze z nich to:żmudne negocjacje sfinalizowane na szczycie Unii
w Kopenhadze 13 grudnia 2002r.,podpisanie 16 kwietnia 2003r. w Atenach Traktatu
akcesyjnego Polski oraz 9 innych państw przystępujących do UE,a także
referendum akcesyjne 7-8 czerwca 2003r.
Do największego dotychczas rozszerzenia Unii doszło
formalnie na szczycie w Dublinie,gdyż to Irlandia wówczas przewodniczyła
Unii.Wtedy jeszcze Polacy nie stanowili największej mniejszości w tym kraju jak
obecnie,ale wiele elementów łączyło nasze społeczeństwa (religia,rola poetów i
pisarzy, procesy migracyjne,Polka w pierwszym rządzie irlandzkim po uzyskaniu
niepodległości oraz-last not least-upodobanie do mocnych trunków.
Podróż do Dublina
Oficjalna delegacja RP składała się z 4 osób:prezydent
Aleksander Kwaśniewski,premier Leszek Miller,który odegrał kluczową rolę w
negocjacjach,nie tylko w stolicy Danii,Dariusz Szymczycha- sekretarz stanu w
Kancelarii Prezydenta i piszący te słowa jako sekretarz stanu ds. zagranicznych
w KPRM.Ale nie polecieliśmy razem ze względów logistycznych (samolot) i
odrębnych początkowo programów.obu współprzewodniczących delegacji.
Premier (któremu towarzyszyłem) udał się o bladym świcie do
"Worka Żytawskiego" gdzie na tzw. trójstyku (granica Czech,Niemiec i
Polski) odbyło się spotkanie szefów rządów tych trzech państw,a więc z
Vladimirem Spidlią, który wkrótce miał zostać (do 2010r.) czeskim komisarzem
ds. zatrudnienia,spraw społecznych i wyrównywania szans,a także z kanclerzem
Gerhardem Schroederem.
Była w tym spora porcja symboliki.Oto dwa państwa,które
miały (mówiąc łagodnie) skomplikowane historycznie stosunki z Niemcami, wchodzły
do Unii przy znaczącym poparciu RFN.Nota bene cała trójka premierów to byli
socjaldemokraci.W przypadku Polski ten symbol został jeszcze wzmocniony.Otóż w
dalszą drogę udaliśmy się najpierw śmigłowcem wraz ze Schroederem do Lipska,a
potem wspólnie niemieckim samolotem do Dublina. Co więcej-tegoż dnia
Włodzimierz Cimoszewicz jako minister spraw zagranicznych spotkał się na moście
w Słubicach ze swym odpowiednikiem Joschką Fischerem.Najpierw byli po polskiej
stronie Odry,a następnie,wraz z tłumami ludzi (choć Polska nie była przecież
jeszcze formalnie w strefie Schengen) przeszli do Frankfurtu nad Odrą.Granica
już wtedy praktycznie przestała istnieć,a morze piwa wzmacniało tworzącą się
nową jakość wzajemnych relacji.
Szczyt
Ceremonia przystąpienia 10 nowych państw (Cypr, Czechy,
Estonia,Litwa,Łotwa,Malta,Polska, Słowacja, Słowenia i Węgry) do Unii
Europejskiej przebiegła szybko i sprawnie. Irlandzka Prezydent Mary McAlesee
tradycyjnie wydała przyjęcie.Jedynym elementem,który do dziś bywa nietrafnie (a
nierzadko-złośliwie) komentowany było to,że polską flagę na maszt wciągali
wspólnie prezydent i premier.Ale nie było w tym żadnego "wyrywania
sobie" tej flagi,ponieważ wszystko odbyło się wedle starej zasady,iż
"najlepsze są improwizacje dobrze przygotowane'. Tak zostało to ustalone
wcześniej z premierem Irlandii Bertie Ahernem. Ale trzymane było w
tajemnicy,aby nie urazić przedstawicieli pozostałej dziewiątki państw. ,które
były reprezentowane tylko przez jedną osobę-premiera lub (np,
Litwa)-prezydenta). Bez wątpienia mieliśmy do czynienia z gestem Gospodarzy w
stosunku do największego nowego państwa członkowskiego.
Prawdziwe nieporozumienie miało w finale inny charakter.
Otóż Dublin ma dwa lotniska.Tupolew,którym przyleciał Aleksander Kwaśniewski
miał zabrać do Warszawy Leszka Millera i mnie.Ale-wskutek dość typowej pomyłki
językowej
("Poland" i "Holland")- zostaliśmy
przetransponowani śmigłowcem akurat na to drugie.Nie miało to większego
znaczenia,choć opóźniło nasz powrót do Warszawy. Stało się jedynie powodem do
żartów.Na pokładzie (leciał z nami m.in. były przewodniczący Parlamentu
Europejskiego, Irlandczyk Pat Cox) atmosfera była zarazem podniosła i luźna.
Warszawa
Tej nocy wszyscy spali krótko.W Kancelarii Premiera spotkało
się szerokie grono osób mających największy wkład w cały proces akcesji.Z
różnych środowisk, np. obecny był m.in. Adam Michnik.
Wszyscy mieli poczucie ogromnej wagi tego, co się stało.
Finis coronat opus. Następne 15 lat udowodniły-mimo szeregu
zawirowań politycznych-że na naszych oczach zmieniła się historia !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz