Na 40 dni przed wyborami do Knessetu (9 kwietnia)
prokurator generalny Izraela Avichai Mandelblit, po dwóch latach śledztwa,
zapowiedział postawienie premierowi Benjaminowi Netanyahu trzech poważnych
zarzutów – ws. korupcji, oszustw finansowych oraz nadużycia zaufania. To
komplikuje naturalnie kampanię jego nacjonalistyczno-prawicowej partii Likud
("Zjednoczenie") – tym bardziej, iż nowo powstała formacja
konserwatywna "Biało-Niebiescy" (od kolorów flagi narodowej), na
czele której stoją były szef sztabu armii Benny Gantz i były dziennikarz
telewizyjny Yair Lapid, zajmuje pierwsze miejsce w sondażach.
Ale nic nie jest jeszcze przesądzone, a trwająca batalia o
miejsca w 120-osobowym Knessecie (próg wyborczy 3,25%) – niezwykle zacięta i
wyrównana."Bibi", jedyny dotąd premier urodzony po proklamowaniu
niepodległości Izraela w 1948r., ubiega się już o piątą kadencję szefa rządu. To
absolutny rekord, bo to nader doświadczony i sprytny polityk, który wychodził
już z wielu opresji. Likud dysponuje sporymi możliwościami koalicyjnymi, m.in. z partiami religijnymi, a ze swoim
hasłem "Wielkiego Izraela" (obejmującego strefę Gazy, Zachodni Brzeg
Jordanu, Synaj, całą Jerozolimę) znajduje poparcie wielu Żydów z obszaru
dawnego ZSRR. Sprzeciwia się przy tym powstaniu państwa Palestyńskiego bez
czego nie będzie przecież pokoju na Bliskim Wschodzie.
Netanyahu konsekwentnie zaprzecza wszelkim zarzutom, odrzuca
wnioski opozycji o dymisję, zaś sam o ataki na siebie oskarża lewicę i media.
Ma duże poparcie Żydów amerykańskich (w USA spędził kilka lat, m.in. na
studiach, a ponadto był ambasadorem w Waszyngtonie i przy ONZ), szczególnie
Trumpa.
Nawet, gdy zarzuty zostaną postawione, a Likudowi udałoby
się zbudować większościową koalicję, to Netanyahu może jeszcze trwać na czele
rządu..Przykład byłego premiera Olmerta jest tu pouczający. Jeśli przegra, to
raczej NIE będzie można użyć w tym przypadku pięknej maksymy Michela de
Montaigne, iż: "Bywają porażki przynoszące więcej zaszczytu niż niejedno
zwycięstwo". A po ostatnich zawirowaniach w relacjach polsko-izraelskich
chyba mało kto nad Wisłą roniłby łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz