piątek, 21 grudnia 2018

CZY PO SYRII KOLEJ NA AFGANISTAN?

Niemal w tym samym czasie, gdy Trump podjął decyzję o wycofaniu 2 tys. żołnierzy z Syrii, postanowił też zredukować o połowę 14-tysięczny kontyngent amerykański w 35-mln. Afganistanie. Ma się to odbywać stopniowo, aby uniknąć chaosu podobnego do tego, jaki wystąpił przy wycofywaniu z tego kraju w końcu lat 80. oddziałów radzieckich.

Ta faza wojny w państwie Hindukuszu trwa od 17 lat-od czasu ataków terrorystycznych na Stany Zjednoczone. Biorą w niej udział także jednostki innych członków NATO (do niedawna także polskie; obecnie stosunkowo niewielki oddział prowadzi jedynie działalność szkoleniową). Mimo schwytania i zabicia Usamy bin-Ladina w nadgranicznym rejonie Pakistanu, te operacje nie przynoszą znaczących rezultatów, a wciąż  mniej więcej połowa terytorium tego, dwukrotnie większego od Polski, kraju kontrolowana jest przez talibów. Nawet w Kabulu dochodzi regularnie do zamachów terrorystycznych na sporą skalę.

W Afganistanie, nazywanym przez Karola Marksa "Polską Wschodu", w przeszłości wszyscy byli pokonywani:Aleksander Wielki, Brytyjczycy przegrali 3 wojny, Rosjanie  mimo prawie 10-letnich walk musieli się wycofać, a teraz trochę podobny los spotyka oddziały Sojuszu Północnoatlantyckiego. Widać wyraźnie, iż tylko polityczne rozwiązanie wchodzi w grę. Chyba rozumie to obecny prezydent Ashraf Ghani, a do podobnego wniosku doszli też Amerykanie. I de facto przystąpili do rozmów z talibami (nazwa pochodzi od uczniów szkół koranicznych).

Ale do finału jest bardzo daleko. Kiedyś Afganistan (sam to pamiętam z autopsji) był niezwykle atrakcyjnym celem turystycznym. Długi czas przyciągał też hippisów-okresowo w stopniu bodaj większym niż np. Nepal. Czy realny jest powrót do takiej sytuacji? Chciałbym się mylić, ale to chyba perspektywa co najmniej jednego pokolenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz